Urodziny mojego bloga tym razem celebrowałam „w biegu”, łącząc książkowe zakupy w kultowej księgarni Londynu z krótką wizytą w równie kultowym pubie „Punch and Judy”. Wpadłam tam tylko na chwilę, by zdmuchnąć urodzinowe świeczki na mini-torciku, jednocześnie ciesząc oczy widokiem Covent Garden oglądanego z pubowego tarasu i układając w głowie blogową opowieść o dwóch księgarskich przybytkach.
Z tematem „najciekawsze księgarnie Londynu” jakoś nie umiałam się do tej pory zmierzyć. Coś tam niby zaczęłam (zupełnie przypadkiem zresztą) kiedy w drodze na regaty na Tamizie namierzyłam uroczą i tajemniczą, jak z innej zakrzywionej czasoprzestrzeni, małą niezależną księgarnię Raya Cole, (o której pisałam Wam tutaj).
Jednak na poważniejsze i bardziej ikoniczne kandydatki pretendujące do miana „książkowych lwic salonowych” nie było na moim blogu odpowiedniej pory. Aż do czasu, kiedy to znajomy rojalista poprosił o zakup najnowszego wydania biografii miłościwie nam panującego króla Karola, autorstwa Roberta Hardmana. Postanowiłam więc „dla formy” udać się do miejsca, w którym należy zaopatrywać się w publikacje dotyczące rodziny królewskiej.
Mowa o „Hatchards”, bo nie tylko może szczycić się królewskim patronatem (jako oficjalny dostawca royal family), ale jednocześnie nosi miano najstarszej księgarni w Londynie. W jej sąsiedztwie, na tej samej ulicy, mieści się także największa księgarnia nie tylko w stolicy Zjednoczonego Królestwa, ale także w całej Europie. I tak oto księgarniany temat sam się o siebie upomniał. A skoro się już nawinął to pozwólcie, że przy tej okazji ponawijam i ja…
Hatchards – księgarnia jara, bo stara!
Musicie przyznać, że miejsce, w którym londyńczycy zaopatrują się w książki nieprzerwanie od ponad dwóch stuleci może wzbudzać ciekawość.
Choć ta najstarsza w całym Zjednoczonym Królestwie księgarnia została założona w 1797 roku przez Johna Hatcharda, to pod obecnym adresem jako Hatchards Picadilly funkcjonuje od 1801 roku.
Nawet jeśli jakiś przechodzień nie do końca zdaje sobie z tego sprawę to imponująca i zabytkowa fasada jest w stanie zwrócić uwagę wielu mijających ją ignorantów.
Nad wejściem znajduje się heraldyczny emblemat królewskiego patronatu jako, że Hatchards posiada trzy Royal Warrants przyznane odpowiednio przez króla Karola III, królową Elżbietę II i księcia Filipa.
Tego rodzaju królewskie nominacje były wydawane od stuleci rzemieślnikom, którzy dostarczali towary lub usługi dworowi królewskiemu. Patronat royal family to jednocześnie wyznacznik prestiżu. Podobnym może się poszczycić sąsiadujący z najstarszą księgarnią Fortnum & Mason (o którym opowiadałam Wam tutaj).
Nic zatem dziwnego, że ta londyńska księgarnia specjalizuje się w wydawnictwach dotyczących historii rodziny królewskiej.
Ale nie tylko royal family ma tu swoje regały. Tuż obok kilka kolejnych, w równie prestiżowym i eksponowanym miejscu, zostało zarezerwowane dla dzieł poświęconych osobie Winstona Churchilla.
Królewsko-parlamentarny sznyt jest tu podgrywany na każdym kroku. Ubiór kasjerów, wygląd kas, stylowych mebli i balustrad podkreślają ekskluzywny – dworski charakter księgarni „z wyższych sfer”.
Choć zajmuje ona kilka pięter, z których każde kryje klimatyczne zakamarki pełne regałów i półek z rozmaitymi publikacjami, to rozmiary tej księgarni nie dorównują gabarytom jej młodszej sąsiadki. Ta powala swoją mega skalą!
Waterstones Picadilly wciąga od pierwszej chwili
Kilka kroków od szacownej Hatchards, przy ikonicznej ulicy Picadilly i na jednym z najpopularniejszych turystycznych traktów, otwiera swe podwoje (nie tylko dla turystów, ale dla każdego książkoluba) księgarnia, która ma co otwierać. W całej Europie nie ma od niej większej! Na pięciu piętrach czeka na czytelników osiem mil półek z ponad 200 tys. tytułów. Sama księgarnia mieści się w eleganckim budynku w stylu art deco, który został uroczyście otwarty w 1936 roku.
Czasy powstania księgarni nie są tak odległe, bo została ona założona w 1982 roku przez Tima Waterstone’a, którego imieniem nazwano firmę. Dziesięć lat później w 1992 roku Waterstones stał się największą grupą księgarską w Europie.
Choćby ze względu na rozmiary wnętrza i ogrom asortymentu to prawdziwa mekka dla wszystkich, którzy lubią tropić najciekawsze publikacje. O to by nie zagubić się wśród tych setek tysięcy tytułów dbają nie tylko księgarze. Równie pomocne są opisy regałów, tablice informacyjne umieszczone przy windach i czytelny podział tematyczny.
Jeśli więc ktoś poszukuje książek poświęconych filmowi i telewizji zorientuje się bez trudu, że powinien ich szukać na trzecim piętrze. Z kolei na najniższym poziomie znajdują się publikacje poświęcone podróżom: albumy, książki i przewodniki opisujące najodleglejsze zakątki świata.
Przestronne piętra zapełnione książkami i albumami mogą zatrzymać na dłużej, dlatego w Waterstones Picadilly, w trosce o komfort zaczytanych bez reszty, pomyślano o tym, by w razie czego zadbać o ich podstawowe potrzeby. Jeśli więc ktoś spędzi tu długie godziny zapominając o bożym świecie i nagle chciałby się udać „za potrzebą”, może skorzystać z toalet ulokowanych na półpiętrach.
A dla tych czytelników, którzy oprócz głodu czytania odczuwają i ten bardziej przyziemny, czekają księgarniane bary: pierwszy z nich znajduje się na parterze, na antresoli, z której rozciąga się widok na imponujący księgozbiór. Z kolejnych – na wyższych piętrach można podziwiać panoramę Londynu. Kawiarnia 5th View Bar & Food, na piątym piętrze oferuje widoki na budynek parlamentu, Opactwa Westminsterskiego i London Eye.
Oczywiście filie Waterstones znajdziecie w wielu miejscach Londynu, m.in.: na Covent Garden, na Chiswick i w Greenwich, ale ta na Piccadilli jest jedyną w rozmiarze XXL!
Wszystkie tropy prowadzą do mamuta
A na koniec „łyżka dziegciu”, bo choć zważywszy na opis, prestiż i bogatą historię obu księgarni można by wnioskować, że te bastiony brytyjskości pozostają w rękach majętnych angielskich właścicieli to okazuje się, że niekoniecznie. Oto bowiem w maju 2011 A&NN Capital Fund Management, należący do rosyjskiego miliardera Aleksandra Mamuta, kupił sieć Waterstones za 53,5 mln funtów i mianował Jamesa Daunta dyrektorem zarządzającym. Firma jest zarejestrowana w Anglii i Walii jako Waterstones Booksellers Ltd, z siedzibą główną pod adresem 203–206 Piccadilly, Londyn. Ale na tym nie koniec, bo Waterstones jest również właścicielem Hodges Figgis (najstarszej księgarni w Irlandii, założonej w 1768 r.) oraz opisywanej wcześniej Hatchards.
Wygląda więc na to, że niezależnie od tego w której z dwóch opisywanych przeze mnie księgarni zrobilibyście zakupy, zasilicie konto rosyjskiego oligarchy. Londyski czar prysł?