„This is the day!” – mój blog ma dziś rok! Zatem, 18 listopada 2023, w miejsce klasycznej cotygodniowej opowieści czeka na Was wpis urodzinowy w stylu „Pic wielki i bąbelki!” – czyli to co lubię najbardziej – wielkie lanie wody. A właściwie zamiast wody będą się lały płyny wysokoprocentowe i to w dużych ilościach, bo wyskoczymy dziś oblewać moją/naszą rocznicę do miejsca, w którym najlepiej świętuje się takie uroczystości.
Oczywiście moglibyśmy pozostać przy wodzie z Tamizy, wznosząc nią surwiwalowe toasty, jednak nawet moja wielka miłość do tej rzeki ma swoje granice. Zatem skaczemy do Sketcha!
Nie wiem i nie zamierzałam tego nawet sprawdzać czy do Sketcha wciąż „się chadza”, bo te obowiązujące mody na kluby, bary i restauracje, które aktualnie są na topie, i w których wypada się pokazać, zmieniają się tak szybko, że trudno za tym nadążyć (i chyba najczęściej nie warto). A Szkic, choćby nawet wypadł z obiegu, jest absolutnie bezkonkurencyjny!
Zapierający dech w piersiach Sketch na Mayfair to prawdopodobnie najpiękniejszy lokal w całym Londynie, a przy okazji jeden z najlepszych, bo serwuje dania wyróżnione trzema gwiazdkami Michelin (tutaj).
Można w nim poczuć się jak w bajce (dla dorosłych, bo alkoholowej), zobaczyć magiczną polanę, krzesła w baletkach, kosmiczne jaja i to wszystko zanim jeszcze sięgnie się po pierwszego drinka. Szkic jest dziełem restauratora Mourada Mazouza i słynnego szefa kuchni Pierre’a Gagnaire’a i każdy jego centymetr wręcz prosi się o umieszczenie na Instagramie. Nie wspominając o tym, że miejsce to kryje w sobie pięć różnych sali, z których każda ma własną tożsamość!
Odwiedzających już od progu wita neonowa instalacja Diane Harris w niesamowitych odcieniach migoczącego błękitu i fioletu. Zresztą recepcja stale się zmienia, a w ciągu minionych lat, na ścianach i w swoich zakamarkach gościła rzeszę artystów i projektantów. Tworzy to wrażenie galerii sztuki lub ciągle zmieniającego się obrazu, który jak przystało na szkic jest przerysowywany wciąż na nowo.
Szkic jest w rzeczywistości centrum odrębnych restauracji i barów, z których każdy ma własny spektakularny wystrój i towarzyszące mu menu. Wszystkie warto odwiedzić, a przynajmniej rzucić na nie okiem, zanim znów się zmienią!
The Gallery - futurystyczna bajka
Tętniąca życiem restauracja zwana Galerią kusi londyńskich smakoszy swoim efektownym energetycznym wyglądem. Po przeprojektowaniu wnętrza, w 2022 roku, przez brytyjsko-nigeryjską artystkę Yinki Shonibare i architekta Indii Mahdavi, głównym akcentem kolorystycznym jest żółta, złota i miedziana paleta barw. Jej uzupełnieniem są dzieła sztuki site-specific, wykonane specjalnie na potrzeby tej przestrzeni, przywołujące klimat Czarnego Lądu. Należą do nich drewniane maski i tkaniny, wzorowane na afrykańskich zbiorach Pablo Picassa.
W takim otoczeniu i z towarzyszeniem klasycznej muzyki, wykonywanej na żywo, popołudniowa herbatka może być naprawdę niezapomnianym przeżyciem.
Trzy gwiazdkowy The Lecture Room and Library
Każdy londyński smakosz z pewnością słyszał o tutejszej Sali Wykładowej i Bibliotece, czyli restauracji, która posiada trzy gwiazdki Michelin. Jej wnętrze emanuje luksusem i bogactwem. W lokalu serwowane są kolacje od środy do soboty oraz lunche w piątki i soboty. Oprócz najwyższej jakości menu a la carte, jest to także miejsce, w którym znajduje się epickie menu degustacyjne Sketch. No cóż, nie jest tu tanio, ale trzy gwiazdki Michelin są z pewnością warte swej ceny!
The Parlour - landrykowy Salon
Jeśli macie ochotę na bardziej swobodne (i stosunkowo niedrogie!) spotkanie towarzyskie, to polecam zasiąść na koktajl w bajecznym Salonie Sketch. Ta całodzienna kawiarnia, usytuowana od frontu, oferuje śniadania przez cały tydzień, od jajecznicy po miski acai, a także menu lunchowe obejmujące wyrafinowane przysmaki aż do godziny 17:00. Wieczorem, podczas gdy pozostałe sale w Szkicu proponują wyszukane kolacje, Salon przygasza swe energetyczne światła i zaczyna serwować koktajle i małe przekąski.
The Glade - polana pełna kolorowych drinków
Choć w Szkicu jest z czego wybrać i wielu trudno się zdecydować, w której z czarownych przestrzeni zasiąść na drinka to ja zawsze sadowię się na Polanie. Jest to prawdopodobnie najsłynniejszy z tutejszych pokoi. Przeprojektowana w 2017 roku Polana została ponownie wyobrażona jako mityczny las z wyjątkowo puszystym dywanem przypominającym ściółkę leśną.
Projektanci zainspirowali się tapetami z początku XX wieku (odkrytymi podczas remontu ścian) tworząc wspaniałe papierowe drzewa. Zdobią one wnętrze restauracyjnej Polany, a akcenty złota, aksamitne siedzenia i przyciemniany szklany sufit są fantazyjnym dopełnieniem całości.
Nie ma na to innego słowa: to miejsce jest oszałamiające! The Glade oferuje menu lunchowe i wieczorne koktajle, a także przekąski, które oczywiście zaspokoją każdy apetyt.
The East Bar & Pods - kosmiczne jaja
Jeśli nie jesteście fanami wysokoprocentowych napojów i kolorowych drinków to i tak zachęcam Was do krótkiej wizyty w Sketchu. Wszystkie sale są tego warte, jednak prawdziwym apogeum jest tutejsza toaleta, która wygląda jak kosmiczne laboratorium. Prowadzą do niej imponujących rozmiarów białe schody stapiające się z bielą ścian, która jest idealnym tłem dla sufitu z kolorowych podświetlanych kafli. Wygląda on jak podwieszana konsola zwinięta prosto ze Star Treka.
To niewątpliwie jedna z tych publicznych toalet w Londynie, do której, jeśli chadza się za potrzebą, to jest to potrzeba zrobienia… sobie selfie.
Główny efekt robią wielkie jaja – czyli futurystyczne kapsuły kosmiczne porozstawiane w tej wielkiej łazience. Każda skrywa w środku toaletę, która wygląda jak ta z kabiny lotniczej – słowem jeden wielki odlot! Wisienką na tym kosmicznym torcie jest widok „pani kiblowej”. W tym wypadku klasyczną staruszkę zastępuje dziewczę o wyglądzie hostessy przebrane w służbowy uniform stylizowany na strój klasycznej pokojówki rodem z Downton Abbey.
A na spragnionych wrażeń, schodzących z góry po pozbyciu się zbędnego balastu, czeka jeszcze jedno kosmiczne jajo skryte pod schodami – East Bar. Jak mówią o nim w Sketchu: „To miejsce może być wszystkim czego tylko od niego chcesz: toaletą… fotobudką… nigth barem z koktajlami i DJ-ami… albo?”.
Jednego możecie być absolutnie pewni: po tej wizycie pełen bajecznie kolorowych drinków, będzie nie tylko Wasz żołądek, ale i profil na Instagramie!
A zatem czas wznieść urodzinowy toast (niekoniecznie tak jak ja zasiadając na Polanie i spełniając go koktajlem zmieniającym kolory, o wielce obiecującej nazwie „flying like a butterfly”)! Pijmy za Blondynkę, bloga, Tamizę i mnie… oby nam się chciało lać wodę przez kolejny rok!
Jeśli ten post albo mój blog spodobał Ci się na tyle, żeby postawić mi symboliczną angielską herbatkę albo kieliszek prosecco, (które piję jak herbatkę), to wystarczy, że klikniesz przycisk poniżej.
Dziękuję i obiecuję, że wzniosę toast za Twoje zdrowie (także herbatką, jak będzie trzeba)!