Czy zwiedzanie londyńskich pubów ma sens? – można by zapytać. Z mojego punktu widzenia – jak najbardziej! Choćby dlatego, że spośród kilkunastu tysięcy tego typu lokali w całym mieście, wiele z nich to prawdziwe perełki. I bardzo często nie leżą one na trasach wycieczkowych. A żeby do nich trafić, najpierw należy dowiedzieć się o ich istnieniu. Przy tej okazji zdarza się (i mnie właśnie się tak zdarzyło), że po drodze do pubu, który aż prosi się o to, żeby go zobaczyć i o nim napisać, odkrywa się inne ciekawe rzeczy i historie, jak zawsze, kiedy zagląda się do jakiejś sekretnej „kieszonki” Londynu.
Swoje pubowe podróże turystyczne zaczęłam pod hasłem: „najstarszy londyński pub”. Wielu z Was, którzy odwiedziliście to miasto, albo w nim mieszkacie, ma pewnie za sobą takie oto doświadczenie. Otóż, gdy trafiliście do lokalu wyglądającego odpowiednio stylowo i wiekowo, jego właściciel, albo barman przekonywali, że to najstarszy pub w Londynie. Jednak najczęściej nie chodzi o jeden i ten sam pub i mogliście usłyszeć taką historię w co najmniej kilku tutejszych barach. A to dlatego, że na dobrą sprawę nie ma tego jednego, który byłby najstarszy. Jest za to kilka pretendujących do tego miana. Ich zagmatwana historia w połączeniu z burzliwymi dziejami tego miasta sprawiła, że wskazanie najbardziej wiekowego pubu, wydaje się być odrobinę skomplikowane.
Z dala od turystycznych szlaków
Tym razem zabiorę Was do pubu, który w opinii wielu badaczy tematu, wygrywa w tej konkurencji, a to ze względu na rok jego założenia. Ale, jak sami zobaczycie, sprawa wcale nie jest taka prosta. Początki lokalu, który w wielu opracowaniach jest wskazywany jako najstarszy pub Londynu, datuje się na rok 1602, a więc powstał jeszcze za czasów panowania królowej Elżbiety I. Brzmi obiecująco – prawda? Ale z góry uprzedzam, każdy kto trafi do tego miejsca i będzie się spodziewał architektury bądź jej elementów z czasów elżbietańskich czy choćby nawet klimatu, który odpowiednio je podkreśli, może poczuć się mocno rozczarowany. Najbardziej elżbietańskim akcentem w całym pubie jest biała kryza, którą nosi dumnie tutejszy rezydent – czarny kot o imieniu Generał. Jednak nie upadajcie na duchu – lokal ten na pewno warto odwiedzić. A nieoczywiste powiązania pubu z rokiem jego założenia tłumaczy długa, pełna blasków i cieni historia tego miejsca.
Pub dla latających po świecie Holendrów
Zacznijmy więc od blasków, czyli od olśniewającego błysku siedmiu gwiazd. Bowiem ów pub zwie się właśnie The Seven Stars. Wyobraźmy sobie Londyn z początków XVII-go wieku. Jest rok 1602, a zatem ostatni z panowania królowej Elżbiety I, która już wkrótce umrze z miłości do… cukru (lubię sobie o tym przypominać sięgając po kolejną jego porcję. Za czasów monarchini był on na wagę złota, co nie uchroniło jej przed nieumiarkowaniem w korzystaniu z oferty słodkich deserów. Skończyła z czarnymi zębami, białą ołowianą maską na twarzy tuszującą niedostatki urody, obwieszona klejnotami, które miały odwracać uwagę od wspomnianych wcześniej mankamentów). Jednak zanim jej panowanie dobiegło „słodkiego” końca, Elżbieta I przyczyniła się, między innymi, do rozwoju handlu i floty. I to dla historii najstarszego pubu w Londynie jest bardziej istotne niż kwestia cukru, zatem dość juź słodzenia bez powodu.
W XVII-tym wieku angielski handel i flota przeżywają rozkwit, a wraz z nimi rozkwita Londyn. W miejscu, gdzie znajduje się nasz pub (okolice Holborn, samo centrum miasta) w 1602 roku rozciągała się wyjątkowo szeroko Tamiza, z wieloma nabrzeżami, z których można było schodzić na ląd. W tym czasie cumowały tu także barki żaglowe z innych krajów. Być może dlatego pub pierwotnie nosił nazwę Liga Siedmiu Gwiazd, jako że Siedem Gwiazd było historycznym przydomkiem siedmiu prowincji Holandii. W 1602 r. na 50 lat przed pierwszą wojną angielsko-holenderską stosunek do przybyszów z Niderlandów był daleki od wrogości. Jest więc prawdopodobne, że piwiarnia otrzymała tę nazwę, aby przyciągnąć holenderskich marynarzy.
Legalne i dostojne sąsiedztwo pubu
Według wielu opinii The Seven Stars jest najstarszym pubem w Londynie, ponieważ ostał się przed wielkim pożarem miasta w 1666 roku. Jednak prawda jest taka, że ogień, który spustoszył wówczas znaczną cześć stolicy i jej okolic, zatrzymał się w pewnej odległości od miejsca, gdzie mieścił się pub Siedem Gwiazd.
Ten uroczy mały bar znajduje się obecnie na tyłach Royal Courts of Justice otwartego przez królową Wiktorię w 1882 roku. Wielu bywalców pubu ceni sobie tę lokalizację, bowiem gdzież można raczyć się alkoholem bardziej legalnie niż naprzeciw Królewskiego Trybunału Sprawiedliwości?
W ciepłe wieczory warto więc zatrzymać się na zewnątrz przy wysokich drewnianych stolikach. Sącząc piwo można jednocześnie podglądać biesiadników siedzących za firankami z irlandzkiego lnu W tygodniu są to przede wszystkim prawnicy i adwokaci z pobliskiego sądu, dziennikarze, a także studenci elitarnego LSE. The Stars to również miejsce spotkań chórów z Westminster Abbey, Temple Church, St Bride’s i St Bartholomew the Great. Ta świadomość sprawiła, że zrobiło mi się jakoś raźniej i mogłam w myślach odnaleźć się w jednej z tych grup, mając na koncie chóralny występ w Westminster Abbey, co prawda tylko jeden, ale zawsze!
Stąpając po śladach epoki elżbietańskiej
Budynek The Seven Stars (usytuowany przy 53 Carey Street) oraz sąsiedni – Thomas More House, w którym mieści się zachodnie skrzydło pubu są zabytkowe. Obie konstrukcje datuje się, w oparciu o historyczne źródła, na rok 1601/2. Ale, by znaleźć namacalne dowody potwierdzające czas powstania budowli, należy zajrzeć do środka, bo zewnętrzne okładziny, ceglana i stiukowa, pochodzą z późniejszego okresu, podobnie jak większość wiktoriańskiego wnętrza baru. Jeśli chce się zobaczyć to, co najdawniejsze, należy wiedzieć, gdzie tego szukać.
Niewątpliwie świadectwem czasów elżbietańskich są stare belki stropowe odsłonięte w tynku pochyłej północnej ściany kuchni na piętrze. Bardzo stare, wręcz zabytkowe, są także dębowe deski podłogowe w korytarzu na pierwszym piętrze i w biurze. Konstrukcja charakterystyczna dla czasów Tudorów jest wyraźnie widoczna w wyglądzie piwnicy pod schodami. Kiedy w 2001 r. nowi właściciele uzyskali pozwolenie na budowę elektrycznego wózka inwalidzkiego, otwór wycięty w pierwszym piętrze ujawnił nieheblowane ociosane belki, uszczelnienie izolacyjne z trzciny i słomy oraz typowe dla tego okresu łączenia drewna bez użycia gwoździ.
Jednak najbardziej charakterystycznym znakiem epoki późnoelżbietańskiej, w której powstał pub jest kuriozalnie wąska klatka schodowa ze stromymi krętymi i nierównymi stopniami, prowadzącymi z baru na pierwsze piętro w kierunku toalet. W 2019 r. wiekowa klatka schodowa pubu została wyposażona w dębowe stopnie i takie też okładziny ścienne, aby chronić całą zabytkową podkonstrukcję.
Siedem gwiazd wydobytych z mroków
A skoro było o blaskach, czas na cienie z historii pubu. Otóż z całą pewnością jego architektura i zabytkowe elementy przetrwałyby do dzisiejszych czasów w większej reprezentacji, gdyby nie fakt, że przez kolejne 400 lat swego istnienia przechodził on burzliwe dzieje, przy okazji trafiając w ręce kolejnych właścicieli. Wielu z nich za nic miało podtrzymywanie historycznego dziedzictwa lokalu i dlatego bywały długie okresy, w których w pubie źle się działo. Z jednego z takich momentów wydźwignęli go nowi właściciele. W 2001 roku zastali oni obskurny, nieumiejętnie zarządzany, często zamknięty i prawie nikomu nieznany pub The Seven Stars. Od razu dostrzegli cały jego potencjał. Wzięli go w dzierżawę, zaczęli umiejętnie modyfikować i wydobywać zabytkowy charakter lokalu.
Roxy - Alewife For the Ages, czyli Karczmarka Wszechczasów
Tym dobrym duchem i nową właścicielką pubu stała się Roxy Beaujolais i jej mąż Nathan Silver. Ona to kobieta legenda! Odkąd na początku lat siedemdziesiątych przeniosła się z Australii do Londynu była właścicielką baru w Soho, autorką książek kulinarnych i prezenterką programu Full On Food BBC. Po kilku latach pracy w legendarnym lokalu jazzowym Ronniego Scotta, gotowała w Green Room w Barbican dla aktorów i ekipy Royal Shakespeare Company, a następnie prowadziła swoją firmę cateringową. W międzyczasie wydała książkę kucharską z prostymi, popularnymi potrawami barowymi, Home From the Inn Contented, która zyskała uznanie między innymi znakomitego szefa kuchni Simona Hopkinsona.
Także gdy zjawiłam się tu w leniwą niedzielę, na tyle wcześnie, żeby zdążyć sfotografować zabytkowy budynek przed zmierzchem i jednocześnie mieć szansę na wolny stolik, charyzmatyczna właścicielka lokalu pojawiła się tu schodząc ze swojego biura na piętrze, dając instrukcje barmanom i witając stałych bywalców.
Modernizacja w duchu eklektyzmu
Pub pod nowym zarządem Roxy przeszedł konieczne ulepszenia. Wydłużono główny bar, udostępniono klientom elżbietańskie schody prowadzące do przeprojektowanych na piętrze toalet i kuchni. Wszystko to zostało dopięte na ostatni guzik na czas imprezy ulicznej z okazji 400-lecia The Seven Stars, którą Roxy zorganizowała w 2002 roku. Dwa lata później został zlikwidowany mały sklep z prawniczymi perukami w Thomas More House i w ten sposób do powierzchni pubu dodano nowe zachodnie skrzydło, które w uznaniu jego historii nazwano The Wig Box. Tuż po pandemii, na frontonie (tam, gdzie pubowe markizy istniały przez kilka poprzednich stuleci) dodano grzejniki chodnikowe i trzy nowe markizy, aby zapewnić klientom trochę osłoniętej przestrzeni na świeżym powietrzu.
Wewnątrz ciasnego wnętrza, mogącego pomieścić przy stolikach nie więcej niż 20 osób, znajdziemy malowniczy fragment artystycznego Londynu: archiwalne plakaty filmowe, kraciaste kolorowe obrusy, stosy antykwarycznych książek i mnóstwo detali, którymi w ramach swoistego horror vacui zapełnione są wszystkie powierzchnie. W oknach pubu znajdują się zabytkowe gabinety osobliwości, czyli gabloty z sędziowskimi perukami, a obok nich fotografie z podobiznami byłych sędziów.
Ale nie tylko prawo i sprawiedliwość znad Tamizy są ulubionymi motywami wystroju tego lokalu. Z miejsca da się zauważyć, że równie mile widziane są tu koty. Obecnie rezyduje tu czarny jak smoła Generał, ale na ścianach pełno jest portretów jego poprzedników i poprzedniczek, z których niektórzy doczekali się nawet wiersza na swoją cześć. Ale pomimo starannie skomponowanego wnętrza w stylu old-fasioned można śmiało zawyrokować, że siedem gwiazdek w nazwie z całą pewnością nie do końca rzutuje na poziomu lokalu.
Jeśli nie chcecie się tu poczuć jak na sądowych korytarzach wybierzcie weekend, by mieć pewność, że legiony prawników z naprzeciwka nie będą szukać schronienia pod siedmioma gwiazdami. Chyba, że macie ochotę zobaczyć jak w realu wygląda bar „pod paugami” (albo pełen papug).
Pub na medal (i kilka wyróżnień)
Roxy tworzyła koncepcję tego miejsca z właściwym sobie wyczuciem i wprawą, dlatego jej gościnność i autorska kuchnia w The Seven Stars zyskały duże uznanie. W 2003 roku pub otrzymał nagrodę Time Out-Perrier London Best Pub Award, co z pewnością było wielkim wyróżnieniem.
Z kolei w 2006 FancyAPint wymienił The Seven Stars jako jeden z „10 najlepszych pubów w Londynie”. To także zasługa odpowiedniej selekcji piw, między innymi angielskiego Adnamsa czy czeskiego Pilsner Urquella. Ale, że nie samym piwem człowiek, żyje wielu ulega ofercie tutejszej kuchni i najwyraźniej coś jest na rzeczy, bo The Good Pub Guide 2007 obwołał The Seven Stars londyńskim pubem restauracyjnym roku. No cóż nie miałam czasu, by sprawdzić jak Roxy radzi sobie z komponowaniem pubowych specjałów, tym bardziej, że mój ewentualny apetyt ostudziła nieco cena kieliszka białego wina (wersja medium) w cenie £9, czyli jakieś 3-3,5 funta więcej niż w innych tego typu przybytkach. Widocznie wino z siedmioma gwiazdkami musi kosztować i tyle.
A to ci historia!
Jedno jest pewne: to miejsce doceni przede wszystkim ten, kto wcześniej zgłębił jego historię i przy okazji wie co nieco o jego teraźniejszości. Wydaje się, że skromny i na pierwszy rzut oka pozbawiony wyraźnie historycznych i zabytkowych naleciałości wygląd lokalu nie jest wyjątkowo turystycznym wabikiem. W okolicy The Seven Stars można zauważyć co najmniej dwa pubowe wnętrza, które swymi rozmiarami i imponującym wystrojem znacznie bardziej pasują do miana najstarszego pubu w Londynie, a przynajmniej takie robią wrażenie.
Ale nic w tym dziwnego, bo historia okolicy sięga czasów tak odległych, że wszystkie te pubowe siedem gwiazd przy niej blednie pomimo swej 400-letniej tradycji. Oto bowiem dzieje Chancery Lane (Sądowej Alei), która prowadzi do elżbietańskiego pubu związane są z początkami zakonu Templariuszy na tych terenach.
O historii panowania tutejszych krzyżowców przypomina także sąsiadujący z The Seven Stars wielki bar sieci Wetherspoon urządzony w siedzibie dawnego banku, którego przestronne wiktoriańskie wnętrza pełne są nawiązań do tajemniczych rycerzy tego legendarnego zakonu.
Na opowieść o ciekawostkach i sekretach jakie kryje w sobie kilkusetletnie Chancery Lane przyjdzie czas, kiedy to zaproszę Was do kolejnego historycznego pubu, który już od frontu próbuje udowodnić swoje wiekowe pochodzenie.
I ѡant to to thank you for this excellent read!!
I definitely enjoyed every little bit of it. I have got you bookmarked to check out
new stuff you post…
I’m terribly sorry, but I only saw your comment now, for which I thank you very much❣️. You don’t know how nice it is to know that someone likes what I write. I hope that at least some posts will be in English soon!
All the best,
Ania