Oczywiście wizytę w Buckinghamshire (jednym z the Home counties, czyli tzw. domowych hrabstw otaczających Londyn) wypadałoby zacząć od zwiedzania Windsoru – ulubionej podlondyńskiej siedziby do niedawna nam panującej królowej Elżbiety II. I obiecuję Wam, że kiedyś tu zajrzymy. Zaliczymy też po drodze pobliskie, bo położone naprzeciw zamku – słynne Eton, przechadzając się po kameralnych uliczkach i zaułkach zamieszkałych przez uczniów tego prestiżowego college’u.
A jak Amersham
Ale na przekór wszystkiemu co oczywiste i przewidywalne rozpocznę cykl naszych jednodniowych wycieczek od pewnej znacznie mniej popularnej miejscowości tego zasobnego hrabstwa. Zapewniam Was, że warto, bo to turystyczna perełka!
Powędrujemy zatem do magicznego Amersham, do którego można dostać się korzystając z najstarszej linii londyńskiego metra – Metropolitan, a kolejowe połączenie z centrum miasta funkcjonuje już od XIX-go wieku. Pierwszy oficjalny pociąg kolei podziemnej do Amersham odjechał ze Stacji Baker Street w 1892 roku. I od tego czasu zapewnia wszystkim dojeżdżającym do pracy niespełna godzinną podróż do centrum Londynu, dzięki czemu Amersham jest naprawdę „dostępną wsią”.
Dawne „Ham” i inne tropy
A wsią – Amersham było od zawsze, bo najwcześniejsze wzmianki o osadzie pochodzą z 796 r. Było wówczas znane jako Elmodesham. Jest też wymienione w dokumentach z 1086 i 1200 roku, kiedy to król Jan przyznał mu prawa do cotygodniowego targu, corocznego jarmarku i dwóch członków parlamentu. W początkach jego historii nazwa ewoluowała zmieniając się z Agmodesham na Elmodesham, aż do obecnego Amersham właśnie. Jak widać członem wspólnym dla wszystkich tych staroangielskich odmian pozostawało „ham”. I tu należy się mała, i myślę ciekawa, dygresja związana z odszyfrowywaniem znaczenia nazw wielu angielskich miejscowości i dzielnic. Część z nich posiada właśnie końcówkę „ham” (Streatham, Tottenham, West ham), która wbrew pozorom nie niosła skojarzeń z szynką, a oznaczała osadę, bądź farmę. O tym, co sugerować mogą przyrostki „ton”, „bury”, „ford” czy „hill”, dodawane do angielskich nazw geograficznych, opowiem przy innej okazji.
Dogodny przystanek na szlaku
Ale wróćmy do Old Amersham, czyli najstarszej części miasta, która zajmuje dno doliny rzeki Misbourne. Zalesione otoczenie i dobre grunty rolne pomogły temu ośrodkowi przez wieki prężnie się rozwijać. A dla wycieczkowiczów te malowniczo ukształtowane zielone tereny stanowią o atrakcyjności całej okolicy. Jednak niewątpliwie tym, co powoduje, że do Amersham ściągają rzesze turystów jest sam wygląd miasteczka i jego zabytkowa architektura. Atrakcyjne położenie i wspaniały georgiański krajobraz uliczny, z największą koncentracją zabytkowych budynków w całym Buckinghamshire to coś, czego nie można przegapić. Spacerując po klimatycznych uliczkach Old Town i kontemplując jego zabytkową i nietypową zabudowę ma się wrażenie podróży w czasie – powrotu do przeszłości. Pozostałości tej architektury pochodzą z czasów, kiedy Amersham funkcjonowało jako pierwszy przystanek poza Londynem, na głównych szlakach handlowych, na trasie do Birmingham, oraz z Hatfield do Reading i przez lata posiadało wiele zajazdów oferujących miejsce dla utrudzonych podróżnych. Zapewniało nie tylko noclegi, ale także niezbędne przystanki dla podróżujących powozami konnymi (i ich koni).
W tym ważnym czasie w historii miasta powstało wiele wozowni i zajazdów, z których wszystkie potrzebowały powiązanych przedsiębiorstw do obsługi. Browary i słodownie pomogły rozwinąć nowy handel, a browar Weller stał się największym pracodawcą w mieście w XIX-m wieku. Był rodzinnym biznesem aż do 1929 roku, kiedy to bez spadkobierców został sprzedany na aukcji, kończąc tym samym stowarzyszenie miasta Amersham and Breweries.
Starych wspomnień czar
Sąsiadujące ze sobą niskie budynki z rozległymi wozowniami usytuowanymi na podwórcach zajazdów nadawały temu miasteczku wyjątkowy charakter i tak jest do dziś, choć miejsca wozowni zajęły restauracyjne i hotelowe ogródki. Ich zaciszne usytuowanie i szykowny wystrój są jednym wielkim zaproszeniem – obietnicą leniwych i bardzo upojnych chwil relaksu.
Po drugiej wojnie światowej Amersham prosperowało, szczególnie od lat 70. XX-go wieku, jako atrakcyjne centrum handlowo-rozrywkowe, z licznymi restauracjami i pubami, a współcześnie także sklepami z modą damską. Na odwiedzających klimatyczne uliczki Amersham czekają urokliwe galerie i sklepiki z rękodziełem i pamiątkami, często nawiązującymi do dawnych tradycyjnych zawodów tutejszych mieszkańców, czyli wyrobu krzeseł, koronkarstwa i słomianych plecionek.
Nieszczęśliwa siódemka
Z pobliskiego wzgórza rozciąga się niezwykle malowniczy widok na dolinę ze starym Amersham. Warto tu się wspiąć także po to, by zobaczyć kolejne zabytkowe miejsce – górujący nad miastem Pomnik Męczenników upamiętniający Lollardów, dysydentów religijnych spalonych na stosie za panowania Henryka VIII jeszcze zanim ten odłączył się od Kościoła katolickiego. Siedmioro nieszczęśników poniosło śmierć za krytykowanie katolicyzmu i wspieranie reformy chrześcijaństwa, za to, że chcieli czytać Biblię po angielsku i modlić się w tym języku. I trzeba przyznać, że mieli wyjątkowego pecha, bo zdążyli zginąć na chwilę przed tym, zanim ich krewki monarcha zmienił o 180 % swoje poglądy na temat tego jakiej wiary, w gruncie rzeczy, należy tak gorliwie bronić.
Zatrzymane w kadrze
Ciekawostką, poza historią miasta jest to, że Old Amersham było często wykorzystywane jako idealny plan zdjęciowy. I tak malowniczy hotel „The Crown Inn” zagrał w kultowym filmie Richarda Curtisa „Cztery wesela i pogrzeb”. Jak głosi miejska legenda scena w sypialni z Hugh Grantem i Andie MacDowell została nakręcona w pokoju nr 101.
A jeśli jeszcze nie zdążyłam Was przekonać do odwiedzenia Amersham – to ten jego filmowy sznyt zrobi to za mnie, bo miasteczko jest rajem dla maniaków sweet-foci, do których i ja się zaliczam. W pięć minut, właściwie nie zmieniając miejsca, a jedynie kręcąc się wokół własnej osi można tu natrzaskać ładnych parę kilo wrzutek na Insta i inne miłe sercu profile😊 Przekonani?