Jeśli chcecie wyskoczyć z Londynu nad wodę (co umówmy się, tu na Wyspach, nie jest szczególnie trudne), ale Wasz wypoczynek na świeżym powietrzu może trwać nie więcej niż kilka godzin, to jest takie nieodległe miejsce, w pobliżu stolicy, które daje tę możliwość. Wybierając się tam oszczędzacie niezbędny czas konieczny, by dotrzeć do jednej z nadmorskich plaż (czyli co najmniej dwie godziny w każdą stronę).
Położona nad wodą miejscówka, do której Was zabieram, z morzem co prawda nie ma nic wspólnego, ale za to \wody jest tu pod dostatkiem. Niestety, amatorzy pływania mogą być mocno zawiedzeni, bo nie można się w niej kąpać, ale dzięki temu, nawet w bardzo plażowe dni, nie ma tu tłumów i dlatego miejsce to wciąż wydaje się dziewiczą przystanią, w sam raz na odpoczynek i relaks nad taflą wody.
Mowa o Virginia Water malowniczym parku z imponującym jeziorem o długości 2 mil. Miejsce to było niegdyś królewskim terenem rekreacyjnym, a znajduje się na południowym skraju Windsor Great Park.
Można tu dotrzeć z nieodległego Londynu na kilka różnych sposobów, z których najszybszymi jest oczywiście samochód, w odwodzie pozostają także: pociągi, autobusy i rowery, a każda z tych opcji podróży jest uwzględniona i opisana na stronie Windsor Great Park (tutaj).
Tutejszy akwen Jest popularnym celem wycieczek dla rodzin, spacerowiczów i miłośników dzikiej przyrody. Obwód wokół jeziora ma ponad 7 km, z czego około połowa jest utwardzona, a druga to „naturalna” ścieżka, po której można chodzić nawet z wózkiem dziecięcym.
Przemierzenie całej trasy wokół Virginia Water Lake zabiera nie więcej niż dwie godziny, ale warto się zdecydować na ten wysiłek, bo ta zalesiona okolica jest tak różnorodna, a poszczególne fragmenty nadbrzeżnej ścieżki tak odmienne, że ma się wrażenie jakby za jednym razem odwiedziło się kilka miejsc, przenosząc się w zupełnie odległe krajobrazy, a nawet krainy. Po drodze, na znużonych wędrowców, czeka szereg malowniczych zakątków idealnych na mały piknikowy przystanek.
Rzymskie ruiny, co tu wyrosły bez niczyjej winy
Oprócz okolonych drzewami brzegów i wyjątkowych widoków, Virginia Water ma także dwie szczególne atrakcje. Pierwszą z nich jest Kaskada (The Cascade), czyli wysoki sztucznie uformowany dziewięciometrowy wodospad, zasilany bezpośrednio z jeziora, do którego wodę dostarcza z kolei pobliska rzeka Bourne. Szczególnie imponująco wygląda on po obfitych opadach deszczu.
Kiedy pójdzie się dalej wzdłuż lewego brzegu Virginia Water Lake trafia się na rzymskie ruiny (The Leptis Magna Ruins). Ta malownicza anastyloza powstała w 1826 roku, a została wzniesiona z kolumn, cokołów i płyt odzyskanych ze starożytnego rzymskiego miasta Leptis Magna leżacego na terenie dzisiejszej Libii. Antyczne pozostałości zostały „podarowane” księciu regentowi (późniejszemu Jerzemu IV) w 1816 roku i trafiły najpierw (jak wiele starożytności zwiezionych do Wielkiej Brytanii) do British Museum, zanim znalazły swoje dzisiejsze miejsce.
Być może nie całkiem ostateczne, jako że w 2022 roku rząd libijski zakwestionował legalność przejęcia tej substancji zabytkowej i zażądał jej zwrotu. Kompleks został starannie odrestaurowany w 2009 roku i ze względu na swój wiek i delikatną naturę jest odgrodzony płotem.
Trochę o samym jeziorze, ale bez lania wody
Jednak największą robotę robi tutejsze jezioro. I choć mogłoby się zdawać, że Virginia Water Lake jest wyłącznie dziełem natury, to okazuję się, że jeszcze 300 lat temu ten krajobraz wyglądał zupełnie inaczej. Jest to sztuczny zbiornik wodny, którego nazwa pochodzi od mniejszego naturalnego, o tej samej nazwie,, z którego wziął swój początek.
Wizję rozległego jeziora zaczął realizować w 1746 roku William August, książę Cumberland, który był wówczas strażnikiem parku. Pobliskie tereny łowieckie wyjątkowo upodobał sobie jego ojciec król Jerzy II. Być może dlatego właśnie królewski syn, z pomocą architekta Henry’ego Flitcrofta, stworzył projekt krajobrazowy i rozpoczął jego realizację w połowie XVIII wieku, trwającą prawie 40 lat.
Pierwotnie jezioro było znacznie mniejsze niż to w obecnej formie. Po tym jak zostało zniszczone podczas powodzi w 1768 roku rozpoczęto budowę znacznie większego zbiornika wodnego w tym miejscu.
Co ciekawe podczas II wojny światowej Virginia Water Lake zostało osuszone, ponieważ jego charakterystyczny kształt był czytelną wskazówką dla wroga, umożliwiającą namierzenie Windsoru i innych ważnych celów wojskowych w okolicy.
Virginia skąpana w sławie
A jeśli o urodzie tego „oczka wodnego” z okolic Londynu nie przekonają Was moje słowa, ani zdjęcia, to wiedzcie, że nie tylko ja oceniłam okolicę jako wyjątkowo malowniczą i efektowną. Jezioro było wykorzystywane do scen plenerowych, z wodą w tle, w filmach o Harrym Potterze. Zagrało również w obrazie Into The Woods z 2014 roku oraz w scenie ataku dronów w thrillerze akcji Angel Has Fallen (2019). Jednym słowem ma w sobie to coś i dlatego warto się zjawić na południowym skraju Windsor Great Park, nawet jeśli zamierza się potraktować Virginia Water Lake wyłącznie jako prywatny plan zdjęciowy do swojej porcji fotek na Insta.
Jeśli ten post albo mój blog spodobał Ci się na tyle, żeby postawić mi symboliczną angielską herbatkę albo kieliszek prosecco, (które piję jak herbatkę), to wystarczy, że klikniesz przycisk poniżej.
Dziękuję i obiecuję, że wzniosę toast za Twoje zdrowie (także herbatką, jak będzie trzeba)!